Kacper Pobłocki: Różnice pomiędzy wersjami

Z Literatura przedmiotu
Skocz do: nawigacja, szukaj
Linia 1: Linia 1:
 
==Chamstwo==
 
==Chamstwo==
* ariański Katechizm rakowski, 1605: "otwarcie mówili o niezbywalnej równości i wolności ludzi, bez względu na stan, w jakim się urodzili. Katechizm,
+
* ariański Katechizm rakowski, 1605: "otwarcie mówili o niezbywalnej równości i wolności ludzi, bez względu na stan, w jakim się urodzili. Katechizm, szybko przetłumaczony na łacinę oraz języki europejskie, to, jak podaje historyk, „jedyne dzieło polskie, które wywołało skandal za granicą tej miary, iż stało się przedmiotem debaty w parlamencie angielskim. Płonął on w Anglii, Niemczech i Niderlandach”"<ref>Pobłocki, Chamstwo, s. 17</ref>
szybko przetłumaczony na łacinę oraz języki europejskie, to, jak podaje historyk, „jedyne dzieło polskie, które wywołało skandal za granicą
+
tej miary, iż stało się przedmiotem debaty w parlamencie angielskim. Płonął on w Anglii, Niemczech i Niderlandach”"<ref>Pobłocki, Chamstwo, s. 17</ref>
+
 
* "Bicie to basso continuo trzystu lat pańszczyzny."<ref>Rauszer, Bękarty, s. 26</ref>
 
* "Bicie to basso continuo trzystu lat pańszczyzny."<ref>Rauszer, Bękarty, s. 26</ref>
 
* Gostomski, narzędzia tortur: "Urzędnik ma to opatrzyć, aby miał w dworze instrumenta gotowe, w które by naprędce więźnia albo winnego wsadzić mógł: to jest łańcuch albo kabat, albo gąsiora i kunę”."<ref>Rauszer, Bękarty, s. 27</ref>
 
* Gostomski, narzędzia tortur: "Urzędnik ma to opatrzyć, aby miał w dworze instrumenta gotowe, w które by naprędce więźnia albo winnego wsadzić mógł: to jest łańcuch albo kabat, albo gąsiora i kunę”."<ref>Rauszer, Bękarty, s. 27</ref>
Tortury pozasądowe, wykonywane z polecenia dziedzica albo urzędnika ekonomicznego, bez uroczystych form sądowych, były to proste męczarnie: bicie rózgami, wkręcanie pal-ców do kurków rusznicy, powieszenie na belce stodoły za pięście lub nogami do góry z potrącaniem powrozu; okurzanie dymem, kładzenie rozżarzonych węgli w zanadrze”, czyli pod ubranie."<ref>Rauszer, Bękarty, s. 28</ref>
+
Tortury pozasądowe, wykonywane z polecenia dziedzica albo urzędnika ekonomicznego, bez uroczystych form sądowych, były to proste męczarnie: bicie rózgami, wkręcanie pal-ców do kurków rusznicy, powieszenie na belce stodoły za pięście lub nogami do góry z potrącaniem powrozu; okurzanie dymem, kładzenie rozżarzonych węgli w zanadrze”, czyli pod ubranie."<ref>Rauszer, Bękarty, s. 28</ref>
 
* odwet po buncie chłopskim, 1702: "Nabrano tam w niewolą wiele tysięcy chłopstwa, ale ich nie wycinano, nie chcąc sobie wsiów pustoszyć panowie, tylko ich kazano znakować: urzynano każdemu lewe ucho; poznakowano ich tak na siedemdziesiąt tysięcy”"<ref>Rauszer, Bękarty, s. 31</ref>
 
* odwet po buncie chłopskim, 1702: "Nabrano tam w niewolą wiele tysięcy chłopstwa, ale ich nie wycinano, nie chcąc sobie wsiów pustoszyć panowie, tylko ich kazano znakować: urzynano każdemu lewe ucho; poznakowano ich tak na siedemdziesiąt tysięcy”"<ref>Rauszer, Bękarty, s. 31</ref>
 
* Gostomski - bogactwem Polski tania siła robocza:„Robota kmiotków to dochód albo intrata nawiętsza w Polszcze”"<ref>Cyt. za: Rauszer, Bękarty, s. 32</ref>
 
* Gostomski - bogactwem Polski tania siła robocza:„Robota kmiotków to dochód albo intrata nawiętsza w Polszcze”"<ref>Cyt. za: Rauszer, Bękarty, s. 32</ref>

Wersja z 16:18, 12 paź 2021

Chamstwo

  • ariański Katechizm rakowski, 1605: "otwarcie mówili o niezbywalnej równości i wolności ludzi, bez względu na stan, w jakim się urodzili. Katechizm, szybko przetłumaczony na łacinę oraz języki europejskie, to, jak podaje historyk, „jedyne dzieło polskie, które wywołało skandal za granicą tej miary, iż stało się przedmiotem debaty w parlamencie angielskim. Płonął on w Anglii, Niemczech i Niderlandach”"[1]
  • "Bicie to basso continuo trzystu lat pańszczyzny."[2]
  • Gostomski, narzędzia tortur: "Urzędnik ma to opatrzyć, aby miał w dworze instrumenta gotowe, w które by naprędce więźnia albo winnego wsadzić mógł: to jest łańcuch albo kabat, albo gąsiora i kunę”."[3]
  • Tortury pozasądowe, wykonywane z polecenia dziedzica albo urzędnika ekonomicznego, bez uroczystych form sądowych, były to proste męczarnie: bicie rózgami, wkręcanie pal-ców do kurków rusznicy, powieszenie na belce stodoły za pięście lub nogami do góry z potrącaniem powrozu; okurzanie dymem, kładzenie rozżarzonych węgli w zanadrze”, czyli pod ubranie."[4]
  • odwet po buncie chłopskim, 1702: "Nabrano tam w niewolą wiele tysięcy chłopstwa, ale ich nie wycinano, nie chcąc sobie wsiów pustoszyć panowie, tylko ich kazano znakować: urzynano każdemu lewe ucho; poznakowano ich tak na siedemdziesiąt tysięcy”"[5]
  • Gostomski - bogactwem Polski tania siła robocza:„Robota kmiotków to dochód albo intrata nawiętsza w Polszcze”"[6]
  • Wacław Potocki, strach: "Byle się bali, nic to, niech mię nienawidzą"[7]
  • Hubert Vautrin, nieposłuszeństwo: "„nieposłuszeństwo [w Polszcze] surowiej karane jest aniżeli przestępstwo”."[8]
  • Bicie w Galicji konieczne, hrabia Wielhorski: "Oczywiście wbrew naturze jest sama idea okładania razami bliźnich, na których [pracy] się opieramy i którzy zapewniają nam byt. Wskazuję jednak, że poddaństwa, które w gospodarce ważniejsze jest niźli w armii, nie sposób utrzymać w Galicji bez kar cielesnych”."[9]
  • w XVIII w. wyzysk był globalny, Polska nie była wyjatkiem : "W roku 1800 mniej więcej trzy czwarte światowej populacji żyło w kieracie niewolnej pracy. Przymus był więc regułą, a nie wyjątkiem"[10]
  • Znoszenie pańszczyzny: "W Prusach zmierzch pańszczyzny był rozciągnięty w czasie od roku 1807 do 1872, w Austrii nastąpił w 1848, a w Rosji w 1861 roku (i trzy lata później w Królestwie Polskim)."[11]


Kontrast między cywilizowanym Zachodem a barbarzyńskim Wscho-dem był jaskrawy jedynie w publicystycznych pamf l etach.

To nie rewolucja przemysłowa, lecz przemysł okrucieństwa stanowi prolog do współczesności. Nie tylko fabryki tekstyliów w Mancheste-rze, również plantacje niewolnicze na Karaibach zorganizowane były w nowoczesny, fabryczny sposób65.

Taka zbiorowa niepamięć nie jest tylko polską specyf i ką. Utarło się przekonanie, że niewolnictwo w Europie skończyło się wraz ze starożyt-nością. Ale to nieprawda. Było trwałym elementem krajobrazu Zachodu i Wschodu do schyłku XIX wieku. -- Długie trwanie niewolnictwa

Zaostrzanie kar było tajemnicą sukcesu wzrostu nakładów pracy, rewolucji dyscypliny i kaźni. -- Nie rewolucja przemysłowa tylko zaostrzanie kar

Kmieć Zeń Jana Koli okradł swego pana. Schwytany i stawiony przed sąd, oddał Zeń córkę swą Katarzynę panu jako niewolnicę i uciął jej kawałek nosa na znak niewoli”72. -- Niewolnictwo córki jako kara za kradzież

To właśnie na ekspor-cie niewolnych ciał do metropolii świata islamu, ówczesnego gospodar-czego serca Eurazji, karierę zrobiła rodzina Piastów -- Piast się dorobił na eksporcie niewolników

Nowoczesna niewola w Polszcze opierała się na wciągnięciu tych, którzy wcześniej byli wolnymi chłopami – sąsiadami szlachty – do kie-ratu niewolnej pracy. -- Pańszczyzna powstaje po upadku niewolnictwa

Od połowy XVI wieku rozwija się więc w Polszcze pańszczyzna, a jedno-cześnie zanika niewolnictwo

Była za to Polszcza – nie ma co do tego wątpliwości – krajem szubienic. Cudzoziemcy „w kraju naszym częściej postrzegają murowaną szubienicę niż most porządny”79, twierdził pewien osiemnastowieczny komentator. -- W Polsce więcej szubienic niż mostów

Kaźnią ostateczną na Ukrainie był ludowy kij. W Rosji – katorga, w Europie Zachodniej – galery czy niewola penitencjarna w koloniach. W Polszczy za podstawę porządku społecznego służyła szubienica.

Teraz polskie prawo, a ono jest takie: kto ukradł i został złapany, będzie wisiał, skazuję was obu na szubienicę, karbowy, daj postronki«. -- Polskie prawo

Obwinieni zostali obnażeni do pasa, musieli wziąć na plecy po snopie zboża i wobec całej gromady prowadzeni na postron-kach, którymi powiązano im ręce; następnie byli kładzeni pod każdym z trzech krzyżów, które stały na drodze pomiędzy wsiami Wolą Pogro-szewską a Głudną, i dostali na gołe ciało pod każdym krzyżem po pięć-dziesiąt razów – razem po sto pięćdziesiąt. Dwóch karbowych biło, a pan pilnował i wołał: »Lepiej bijcie, bo wy będziecie bici«. Toteż pod trzecim krzyżem całe ciała tych ludzi były od nóg poprzez pośladki tak zbite, że krew została na ziemi, a bici już sami wstać nie mogli. Pod-niesiono ich i musieli na klęczkach ucałować pańskie nogi w podzięce za darowanie im kary śmierci.

Szubienice stawiano nie po to, by ich używać, ale po to, by można było karę śmierci odwołać. Właśnie na tej możliwości, zupełnie arbitral-nej, zasadzała się władza panów. Nie wysyłali do łagrów, nie zamieniali wyroku śmierci na galery, po prostu wskazywali na szubienicę, a następ-nie wielkodusznie bili. By dać pamiętne. By darując karę śmierci, prze-jąć na własność czyjeś życie. -- Szubienica polska

Ci ludzie są w takim stopniu własnością swojego pana, w jakim moją własnością jest pióro, którym kreślę te słowa – pisał o polskich włościa-nach Johann Bernoulli w 1778 roku. – Pan się z nimi obchodzi tak, jak się z bydłem obchodzi; on ich zamienia, sprzedaje, przegrywa w zakła-dzie, w grze w karty, przepija”1. -- XXVIII wiek, własność ludzi

Nie wszędzie, jak w starożytnym Rzymie czy nowożytnej Ameryce, handel żywym towarem odbywał się na przeznaczonych do tego targach. W Polszcze kupczono całymi wsiami: „Przy publicznych licytacjach składano wykaz dusz poddanych, jako kaucja. Pan chwalący się bogactwem odzywał się: mam tyle i tyle tysięcy dusz”11. -- Niewolnictwo polskie

„My przedajemy jeden drugiemu poddanych, chociażeśmy ich znikąd nie kupili

Obrót indy-widualnymi poddanymi określano mianem donacji. Pod tym terminem kryć się mogły przeróżne operacje: sprzedaż, zamiana, pożyczka, dzier-żawa, zastaw czy darowizna. Nie ma zgody, która z nich dominowała – również dlatego, że zdecydowana większość takich transakcji nie była rejestrowana -- Brak pisemnych świadectw pańszczyzny

Króliki, materac, żupan, garnek, kozy, dziewka Sobkówna i dziewka od Cichej, a na końcu woźnica bez imienia i nazwiska. Władza Józefa Kamińskiego nad tymi rzeczami była absolutna. -- Handel duszami

Pierwszym przedmiotem w historii ludzkości był niewolnik. -- Narodziny przedmiotowości

Słowo kapitał też spokrewnione jest z bydłem. Łaciń-skie capitālis powstało od rzeczownika caput. -- Kapitał głów

Brytyjska i amerykańska rewolucja przemysłowa nie wydarzyłyby się bez niewolnictwa. Brytyjczykom udało się zalać tanimi tekstyliami cały świat, a przez to wzbić się na szczyty glo-balnej dominacji, bo dzięki wykorzystaniu darmowej siły roboczej amerykańskich niewolników obniżono koszty produkcji bawełny do zupełnego minimum3 -- Niewolnictwo dźwignią przemysłu

O starożytności często myślimy przez pryzmat niewolników, ale w Imperium Rzymskim na przykład stanowili oni raptem dziesięć procent populacji37 -- W Rzymie 10% niewolników

We współ-czesnej Ameryce tylko połowa populacji utrzymuje się z pracy za pienią-dze4

Szacuje się, że dziś na świecie jest czterdzieści milionów niewolników – więk-szość z nich pracuje w przemyśle rolniczym czy wydobywczym oraz w usługach, na przykład na zmywaku, również w Polsce41.

USA z kolei obserwujemy powrót do niewoli penitencjarnej: więziennictwo zastą-piło niewolnictwo, a więźniów w Stanach jest obecnie dwa razy więcej, niż było niewolników u progu abolicji. Wykonują praktycznie darmową pracę; niektóre branże zupełnie zdominowali42. Cena niewolnika jest dziś najniższa w historii – na targach libijskich można go kupić za kil-kaset dolarów. -- Współczesne niewolnictwo

Najważniejszym wynalazkiem współczesności nie była wcale maszyna parowa, tylko zegarek49.

Przez ponad sześćset lat – pisze historyk pieniądza – od XII aż do późnego wieku XVIII fi nanse publiczne Anglii oparte były na prostej i za-razem genialnej technologii księgowej: raboszu”59 -- Technologia raboszu

Nawet najwięksi okrutnicy nie mogli odpędzić świadomości, że koniec końców wszyscy ludzie są sobie równi. Tak brzmiała jedna z najpilniej strzeżonych publicznych tajem-nic w Polszcze. Bardzo rzadko ktoś wypowiadał ją na głos. Jednym z takich wyjątkowych przypadków były słowa, które w 1447 roku, pod-czas uroczystości powitalnej na cześć nowego króla na Uniwersyte-cie Jagiellońskim, padły z ust Jana z Ludziska, profesora chłopskiego pochodzenia. Mówił on wprost: „Rolnicy są tu straszliwie uciskani niewolą, więcej niż kiedyś synowie Izraela w Egipcie przez faraona,

W starożytności niewolnicy praktycznie nigdy nie stanowili prze-ważającej części populacji. Obok panów i niewolników zawsze funk-cjonowała cała rzesza ludzi plasujących się pomiędzy bijącym a bitym. Milcząca większość, która dawała zgodę na uprzedmiotowienie jednego człowieka przez drugiego, chociaż sama nie była gnojona. W nowożyt-nej Polszcze zniknęła jednak wyraźnie naznaczona grupa ze statusem niewolników. Sytuacja stała się niejednoznaczna, mglista. Przemoc, która wcześniej ograniczała się do relacji pana i niewolnika, rozlała się na całe społeczeństwo. -- Eskalacja przemocy w historii

Niepohamowana skłonność ludu naszego we wszystkich prawie kla-sach jest w pierwszym uniesieniu domierzać sumiennie sprawiedliwość przez uderzenie w twarz lub pierwszym kijem, który w rękę popadnie – pisał o powszechności przemocy w Polszcze Franciszek Biłgorajski. – Dałem w pysk, w mordę palnąłem, w ucho, w kark – mówi się, jakby jaki heroiczny czyn dokonało się”19. -- Bicie to heroizm

Byłem sam przed laty świadkiem – czytamy historię z powiatu rop-czyckiego – jak sądzono złodzieja, któremu odebrano skradzionego konia. Wyrok doraźny wypadł taki: winnemu ogolić głowę, zakuć (nogi) w dyby, a każdy z przytomnych w karczmie (było ze czterdzieści osób obojga płci) ma wypić po trzy kieliszki wódki – nim jednak wypije, winien przed każdym kieliszkiem uderzyć delikwenta w twarz całym rozmachem! Silono się, by sumiennie spełnić wyrok, pito do sucha, a bito tak, że twarz nieszczęsnego okropnie zapuchła i posiniała. Nie brakło na dowcipach i dzikim śmiechu egzekutorów”. Po wymierze-

jej przeciwieństwo pod tym względem stanowiła pańszczyźniana wieś mazowiecka. Nawet w stosunkowo nieźle zagospodarowanych dobrach, gdzie pańszczyzna nie była najwyższa, płynność elementu osadniczego była niekiedy ogromna”28. Ta zmienność stanowiła tylko jeden z elementów niestabilnej, grząskiej sytuacji włościan: „W okresie panowania stosunków folwarczno-pańszczyźnianych dość skompliko-wanym zagadnieniem było to, kogo właściwie uważać należało za właś-ciciela chałupy i zabudowań gospodarczych”29. -- Brak zakorzenienia włościan

Na przy-kład mazowieckie wsie będące własnością Bazylego Walickiego w cza-sie niespełna dwudziestu lat (1774–1795), czyli w przeciągu jednego pokolenia, przeszły rewolucję osadniczą. Niecałe trzydzieści procent gospodarstw z jego włości pozostało zamieszkałych przez te same osoby lub przez ich spadkobierców. Ponad czterdzieści trzy procent przeszło w ręce osób niespokrewnionych z pierwotnymi lokatorami. -- Mobilność w mazowieckich wsiach

Dwór uważał pańszczyznę – pisze historyk – za opłatę eksploa-tacyjną budynków, sprzężaju [zwierząt pociągowych] i narzędzi rol-nych, a nawet gotowości dworu do pomocy chłopu w razie nieurodzaju, pożaru czy pomoru”38. Panowie uważali, że poddani muszą swoim cza-sem roboczym płacić za możliwość użytkowania pańskiej własności – traktowali relacje pańszczyźniane jako formę wymiany, a nie wyzysku. -- Pańszczyzna jako opłata za wynajem

Jeden pan sprawiedliwy może ich zapomóc, drugi, następca jego, może wniwecz obrócić […

Samuel Johnson: „Najgłośniej o wolności trąbią poganiacze niewolników”51

W języku nowożytnej niewoli nie ma już klarownego podziału na pana i niewolnika. Po jednej stronie mamy dom, ojca, właściciela, pań-stwo. Po drugiej – służbę, rodzinę, dzieci, sieroty, robotników, wyrob-nice, czeladź. Słowa, które niegdyś bezpośrednio wiązały się z relacją niewolniczą – jak ojciec, dom czy służba – spowszedniały, stały się neutralne.

Szla-checkie ojczyzny-włości, zwane państwami, stanowiły autonomiczne byty, a zagranica zaczynała się nie na granicy Polszczy i ościennych królestw, lecz pomiędzy dominiami poszczególnych panów -- Etymologia nazwy państwo

Słowo „dwór” pocho-dzi od tego samego rdzenia co „drzwi”, „wrota”. Znaczyło też „miej-sce za wrotami”, tak jak łacińskie forum -- Dwór etymologia

Niewola antyczna była wolna od rasizmu -- Specyfika niewoli antycznej

To nie przypadek, że sejmiki zbierały się najczęś-ciej w lipcu i sierpniu, w okresach najbardziej intensywnych robót rol-nych. Tylko ci, którzy nie musieli zajmować się gospodarstwem, mogli sobie pozwolić na politykowanie: „Życie sejmikowe było przede wszyst-kim wyrazem poglądów i nastawień małej grupy rodzin, których pozy-cja w ziemi zapewniała wpływy na szlachtę”54. -- Sejmiki szlacheckie tylko dla tych którzy nie musieli pracować

Spotykam baby przy źródle, obserwuję, jak czerpią wodę. Jedna z nich bardzo bycza; działa mi na zmysły. Myślę, z jaką łatwością mógłbym mieć connection [stosunek] z nią. Żal, że ta niewspółmierność może istnieje: pociąg fi zyczny i wstręt osobisty […]. Wracamy, idę za nią i podziwiam piękno ciała ludzkiego. Poezja wieczoru i zachodu prze-nika wszystko. Myślę, jak cudownie by na to reagowała E.R.M. Reali-zuję [uświadamiam sobie] przełom między mną a tym zwierzęciem ludzkim”1. -- Bronisław Malinowski

Miał też liczne kochanki, które trzymał w specjalnym pokoju. W wieku czterdziestu trzech lat, po tym, jak legendy o jego brutalności rozsławiły go na całą Polszczę, został pojmany przez swojego krewnego, Hieronima Floriana Radziwiłła, a następnie ubezwłasnowolniony. Gdy ustanowiono nad nim kuratelę, pokój ten otwarto i wypusz-czono więzione tam kobiety. Kasztelan Marcin Matuszewicz relacjo-nował: „Pytano się ich, wiele która miała dzieci z książęciem i jak się -- Harem Radziwiłła

relacjo-nował: „Pytano się ich, wiele która miała dzieci z książęciem i jak się dostała do seraju [haremu]. Każda swoję musiała powiedzieć historią, jak jedne zwiedzione, drugie ukradzione i gwałtem porwane, trzecie od rodziców, alias od matek sprzedane, a jednę ksiądz pleban Dawid-grodecki ukradłszy od rodziców, za dwieście dukatów przedał. Inne horrenda o nim powiadali, jak swoje z metres dzieci enecabat [zabijał] i z nich jakieś dystylacje czynił […]. Tym tedy metresom klejnoty i droż-sze rzeczy poodbierano, a w sukniach, jakie miały, potem do krewnych porozwożono. Były oprócz tego na folwarku kadetki, młode dziewczęta pięknych twarzy, różnych kondycyj, które brano, a gdy lat dojdą, księciu oddawano. Te także w wielkiej niewygodzie, boso i w koszulach były, wszędzie zaś był często głód wielki, zawsze zamknięcie

Od najranniejszego, jak zapamiętam, wieku niezmiernie dzieci lubiłem. Miłości te zaczynały się w szóstym miesiącu, kończyły w pią-tym roku. W tej porze dziecko, zaczynające już uważać i poznawać, traciło dla mnie powaby swoje. Przekładałem nierównie dziewczynki. Te stworzenia, malujące kobietę w miniaturze, pięknością, świeżością, niewinnym wdziękiem, słodkim uśmiechem, tchnieniem nawet swoim mlecznym przypominające aniołów, silnie chwytały mnie za serce. -- Julian Ursyn Niemcewicz pedofil

żona przyjaciela mego, sekretarza książęcia, rodząc często, coraz nowych dostarczała mi kochanek”1

Im wyżej w społecznej hierarchii, tym łatwiej było mieć stosunek seksualny z dzieckiem

Parobków oraz dziewki tradycyjnie zatrudniano na rocznych umowach, które kończyły się wraz z Bożym Narodzeniem. Także z nowym rokiem państwo mieli prawo wybrać spo-śród wiejskiej młodzieży służących do dworu.

Formalnie prawo kunicy oznaczało opłatę, jaką trzeba było wnieść za zgodę na ślub włościanek. Ale wielu możnych rozumiało ten zwyczaj jako dowód, że mają prawo własności do ciał chłopek – co stanowiło podstawę obowiązkowej służby we dworze. -- Prawo kunicy prawo pierwszej nocy

Były gospodarz – pisał historyk – o ile miesz-kał nadal wraz z dziećmi, pozostawał na ich łaskawym chlebie […]. W sprawach gospodarstwa mógł synowi lub zięciowi najwyżej coś dora-dzić, lecz nie rządzić – okres jego aktywności gospodarczej kończył się wraz z utratą pełni sił życiowych, a więc znacznie wcześniej niż we wsi pouwłaszczeniowej”31. W czasach późniejszych, gdy chłopi mogli posiadać ziemię, ojciec pozostawał właścicielem gospodarstwa, którym pomimo starości zarządzał, robotę przekazując dzieciom. -- Starość na wsi przed uwłaszczeniem i po uwłaszczeniu

W starożytności to wół był niewolnikiem człowieka ubogiego; w Polszcze niewolnikiem człowieka ubogiego sta-wały się hodowane przez niego dzieci.

Dlatego w każdy chłopski sukces z góry wpisana była porażka. Duża rodzina doświadczała chwilowego awansu, ale w momencie gdy jej członkowie chcieli lub mogli się usamodzielnić, wszystko przepadało. -- Szklane sufit economy pańszczyźnianej

Chłop, który dzięki pracowitości oraz licznej rodzinie był w stanie na przykład z zagrodnika stać się kmieciem, musiał mieć poczucie dumy – poczucie, że jest panem własnego losu. Ale jego dzieci wyraźnie widziały nad sobą szklany suf i t.

Tak właśnie działało błędne koło pauperyzacji: gwa-rantowało, że chłopi pozostaną chłopami, a ich dzieci – sługami sług

Ręka rękę myje: sojusz chłopsko-pański był kluczowy dla funkcjonowa-nia kompleksu folwarczno-patriarchalnego. -- Sojusz chłopsko pański przeciwko kobietom

Nie śmiej się z ojca, bo zostaniesz Murzynką”1

Pierwsze prawne usankcjo-nowanie niewolnictwa w Ameryce Brytyjskiej to wyrok sądowy z 1640, który skazał Johna Puncha, mężczyznę afrykańskiego pochodzenia, na niewolę za to, że uciekł ze służby.

Pierwsze próby spolszczenia historii Chama znajdziemy już w szes-nastowiecznej poezji. Maciej Stryjkowski: „Tu trzy urzędy trzem synom rożne dał, / Kapłan, ślachcic, chłop, by każdy swym władał, / Ten modłą, ten zaś mieczem, ten robotą, / By żyli z cnotą. / Nie czyń się Chamie Japhetem, strzeż rolej, / Ty Japhet Semem przeciw Bożej wolej, / A ty Sem pilnuj Kościoła Bożego, / Każdy żyj z swego”26.

Chamem był ten, kto szedł na skróty: kto chciał jednym zdecydowanym krokiem przeskoczyć ileś tam szczebli wyżej – w miej-sce, którego teoretycznie w ogóle nie powinien zajmować.

Pod ko-niec XX wieku w Polsce rasa oznaczała, jak czytamy, „godną postawę, z której emanuje pewność siebie, kompetencja i autorytet.

Zygmunta Krasińskiego w 1832 roku: „Ci nędz-nicy, szewcy, Żydzi wychrzczeni i chciwi pieniędzy krawcy, którzy nic nie wiedzą o Polsce i o jej przeszłości […], a teraz wypisują broszury przeciwko wszystkiemu, co u nas naprawdę szlachetne i wielkie. Oni to nazywają arystokracją; ale […] wierz mi i wiedz, że poza arystokracją nie ma w Polsce nic, ani zdolności, ani światłych umysłów, ani poświę-cenia. Nasz trzeci stan to bzdura; nasi chłopi to maszyny. My tylko sta-nowimy Polskę”3.

Wrota mobilności ekonomicznej w Polszcze były dla chłopów uchylone – nawet jeśli tylko przez chwilę i nawet jeśli obwa-rowano je dozorcami pokroju Trepki. Nie mieli oni jednak wstępu do wspólnoty politycznej. Do tej należało jedynie „obywatelstwo”. Termin ten funkcjonował wówczas jako synonim szlachty, a w zasadzie moż-nowładztwa.

Choć rozbiory były dramatycznym do-świadczeniem dla polskiego państwa, dla włościan nie miały większe-go znaczenia. Podobnie jak to, czy ich panem będzie członek polskiego, pruskiego czy rosyjskiego obywatelstwa. Byle tylko traktował porząd-nie, po ludzku. Kategoria dobrego pana, który panuje sprawiedliwie na ojczyźnie-pańszczyźnie, wciąż strukturalizowała ludowe myślenie.

W XIX wieku z dobrego pana narodziło się dobre państwo. Państwo w zupełnie nowym sensie – jako dobro publiczne, instytucja dyspo-nująca siłą biurokracji, parasol ochronny dla wielu lokalnych ojczyzn. Takim dobrym państwem stały się państwa zaborcze. Nie dlatego że pruska czy rosyjska szlachta była lepsza, mniej okrutna niż szlachta polska, ale z tej przyczyny, że w XIX wieku obok państwa w sensie kla-sowym pojawiło się państwo biurokratyczne. -- Zaborcy przynieśli państwo nowoczesne

Jeszcze w połowie XIX wieku te drugie dysproporcje były niewielkie. Obecnie aż osiemdziesiąt procent glo-balnych nierówności ma charakter przestrzenny, a tylko pozostałe dwadzieścia procent – stricte klasowy10. Innymi słowy, dziś bardziej liczy się to, w jakim kraju się urodziłeś: bogatym czy biednym, niż to, z jakiej jesteś klasy. Uprzestrzennienie nierówności, fakt, iż dyspropor-cje między państwami stają się istotniejsze niż te między klasami, to nowość, która pojawiła się na świecie po przekroczeniu progu współ-czesności. -- Nierówności klasowe przeszły w nierówności geograficzne

Poważne dysproporcje między krajami wykształciły się dopie-ro wraz z rozwojem współczesnego kapitalizmu, po 1870 roku.

Przed przekroczeniem progu współczesności nie miało większego znaczenia, czy urodziłeś się w rodzinie chłopskiej w Japonii, Kameru-nie czy we Francji.

Dlatego obecnie najskuteczniejszą formę awansu stanowią migra-cje – z krajów biednych do krajów bogatych. Lepiej być na dole drabiny społecznej w Szwajcarii niż w środku tej drabiny w Albanii albo na jej szczycie w Bhutanie.

Dlatego właśnie tak pilnie strzeże się dziś granic, które mają utrudniać mobilność. Państwa starają się ją też kontrolo-wać; wiek XIX to były jeszcze czasy, gdy w zasadzie nie istniały pasz-porty w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, a ludzie mogli stosunkowo swobodnie przemieszczać się po świecie.

W okresie przedrozbiorowym klasa ludowa była mobilna. Histo-ryczne źródła świadczą niezbicie, jak pisze historyczka, o „łatwości porzucania rodziny, gospodarstwa, wsi”, o tym, „jak wielką rolę w kole-jach życia poznanych ludzi odgrywa namowa, spotkanie przypadkowe, ochota chwilowa, to wszystko, co moglibyśmy objąć słowem »fanta-zja«”20. Informacja, którą ktoś szepnął komuś do ucha przy spotkaniu w karczmie. Nadarzała się okazja – zostawiano dawne życie i szukano szczęścia gdzie indziej -- To w końcu było to przypisanie do ziemi czy nie

rewolucją haitańską, pierwszym w histo-rii udanym powstaniem niewolników

Nadejdzie czas, kiedy po tylu of i arach powieszą nas pewnego pięknego poranka naprzeciw ołtarza Ojczyzny. Taki jest bieg rzeczy, a jest nieodwołalny. Czas nadszedł, czas się musi wypełnić. Radykalizm podniesie nas, by nas obalić i zetrzeć z oblicza ziemi. […]. A -- Krasiński wieszanie

Rewolucja francuska (1789–1799), a zwłaszcza haitańska (1791–1804) wstrząsnęły klasą panów, gdyż zdarzyło się niemożliwe: ci, których traktowano jak potulne dzieci, powstali z kolan i ujawnili swoje praw-dziwe, gniewne oblicze.

Uniwersalizm polski – idea narodu zawężonego wyłącz-nie do szlachty-obywatelstwa – zachował klasowy charakter. Był to uniwersalizm samolubny: obracał się wokół państwa klasowego, wyra-stał z klasowej jednomyślności, najdobitniej wyrażonej w 1780 roku, gdy Sejm odrzucił bez czytania ustawy Zamoyskiego – pierwszą, nie-śmiałą propozycję ograniczenia wolności garbowania poddańczych pleców. -- Samolubny polski uniwersalizm

Tak oceniano na przy-kład „eksperyment pawłowski”, czyli oczynszowanie chłopów przez Pawła Brzostowskiego w 1769 roku w jego dobrach na Wileńszczyźnie, wprowadzenie tam edukacji dla włościan czy elementów wiejskiego samorządu. Przez kolejne lata Rzeczpospolita Pawłowska pozostawała wyjątkiem, który kłuł polskich panów w oczy

Panowi-Polacy nie przeszli transformacji, która odmieniła inne pań-stwa. Polskie państwo zachowało swój archaiczny, arystokratyczny cha-rakter. Trudno się dziwić, że szlachta – nawet ta postępowa – m -- Polskie zacofanie

Aha, to wy chcecie przywrócić dawne rządy, kiedy to szlachcice mogli zabijać chłopów bezkarnie«”

bo jak była Konfederata [Rzeczpospolita szlachecka], to wtenczas, jak moj dziad powiadał, można było chłopa zabić; nie było się nigdzie skarżyć, bo szlachcic wtenczas tylko pięć fl orenów zapłacił, a było po całej sprawie. Jakbyście cesarza z kraju wygnali, tobyście każ-den chciał być królem i chłopi byście zabijali”43.

w rela-cjach między ludźmi. To państwo nie miało anonimowej twarzy, ale zawsze występowało w konkretnej osobie: pana lub pani. Dlatego dla pańszczyźniaków, których plecy zarastały pajęczyną blizn, państwo ni-gdy nie istniało teoretycznie. Nie było takie dla nadzorcy folwarcznego, który dostawał od pani Wyczółkowskiej groźby, że zbije mu dupę. Nie było takie dla kobiet, które wychodząc na pańskie, słyszały od karbo-wego: „Kurwy zapamiętałe, do burdela was posłać, nie tu do pracy i sie z wami truć. Wam, psiekrwie kurwy, dynamitu do pizdy nakłaść -- Państwo polskie

Jak ten dosadny, rzucany szybko, „cham”, po którym zwykle następuje cisza. Słowo, które rozumie się samo przez się. W tym krót-kim dźwięku czai się co najmniej dwa tysiące lat uprzedzeń rasowych. Liczne stulecia usilnych prób racjonalizacji tego, że człowiek może się stać przedmiotem, istotą podrzędną. Prób usankcjonowania fi kcji spo-łecznej śmierci poprzez odwołanie się do zewnętrznej, transcendentnej siły – aby przejść nad tym do porządku dziennego. Aby odczłowieczenie człowieka przestało dziwić, szokować, oburzać. W tym jednym słowie zawarta jest historia uniwersalna, a jednocześnie lokalna. Bo w języku polskim, jako jednym z nielicznych, z chama narodziło się chamstwo.

polszczyzna – która od za-wsze była językiem władzy. Językiem, który obraca się wokół czterech kluczowych zagadnień: własności/włości, państwa/panowania, rządze-nia/porządku oraz przemocy/pomocy, możności/zamożności. Terminy te wyznaczają granice pola semantycznego, w którym wciąż żyjemy. -- Polszczyzna

Nie ma już ludzi możnych, ale są ludzie zamożni. Nie ma chlebodawców, są pracodawcy. Niby słowa podobne, ale jednak inne, tak jak osobne i jednocześnie podobne są Polszcza i Polska. To, co je łączy, to wspólny skrypt w teatrze życia społecznego. Zmieniają się aktorzy, zmienia się scenograf i a, ale gramy zasadniczo ten sam dramat.

Nie mogłem tego nigdy zapomnieć, jak często powracającego ze dworu od pana widziałem mego ojca mają-cego wyrwane długie włosy z głowy, podbite oczy, nie rachując kuła-ków w boki, pięścią lub nogą odebranych”5

Światopogląd zapatrzonych w samych siebie panów-Polaków nie stał się podłożem takich dzieł, jak wydana w Anglii w 1516 roku Utopia Tomasza Morusa. Ale na łonie kultury ludowej powstały w Polszcze teksty literackie przed-stawiające krainę wiecznej szczęśliwości. Na przykład błazeńska, sowi-zdrzalska Peregrynacja Maćkowa (1612) – opowieść o tym, jak pastuch Maciej, chudzielec uzbrojony w kostur, w towarzystwie ślepego, głu-chego, chromego i nagiego, a także olbrzyma, pana Rzygońskiego, wyru-sza w podróż do Kraju Jęczmiennego. -- W literaturze polskiej nie powstała utopia, tylko ludowa

Platon, Morus czy Campanella czerpali natchnienie z biurokratycznej wizji społeczeństwa opartego na rygorystycznie prze-strzeganym prawodawstwie, w którym obowiązek pracy obejmowałby wszystkich obywateli. Tymczasem utopia w swej rubaszno-plebejskiej odmianie przyjmowała jako naturalną anarchiczną strukturę społeczeń-stwa, wolnego od wszelkich obowiązków i ucisku prawa”6. -- Polska utopia zamieszkiwana przez próżniaków

Pojęcie niepodległości pojawiło się w języku polskim w roku 1733 jako bezpośrednie tłumaczenie z łaciny9. Początkowo używano go, jak pisze historyk, „na oznaczenie osobistej wolności człowieka, w szczegól-ności jego umysłu i poglądu na świat”10. J -- Niepodległość początkowo dotyczyła osobistej wolności jednostki

pańszczyzny odbywać nie chcą, tylko odpowiadają, że teraz wolność i niepodległość”12.

O niepodległość walczy również lud, ale ma na myśli coś zgoła innego: niezależność od patriarchalnej władzy, od widzimisię chlebodawców, od konieczności zdawania się na trafunkową dobroć pańskiego serca. -- Inaczej niepodległość rozumieją panowie, inaczej lud

Kozacy wzięli stąd imię, że jak kozy dzikie wszędzie i rześko skaczą

Słowo „Kozak” jednakże nie pochodzi od zwierzęcia, jego etymologia jest turecka; pierwotnie ozna-czało ono człowieka w pełni wolnego14.

O historii świata myślimy często jako o prehistorii państw – pol-skiego, chińskiego czy rosyjskiego. Przez większość dziejów jednak zde-cydowana większość populacji żyła we wspólnotach bezpaństwowych.

Moment przełomowy, od którego ludzkość zaczęła żyć pod parasolem państwa, nadszedł mniej więcej koło roku 160017. Jest to też, oczywiście umowny, początek rewolucji dyscypliny i kaźni.

Zmierzch bezpaństw nastąpił na przełomie XIX i XX wieku wraz z ostatecznym podziałem terytorium Afryki przez europejskie siły kolonialne oraz podbojem Dzikiego Zachodu w Ameryce. To właśnie wtedy zaczęły znikać z map ostatnie białe plamy: miejsca, o których sporządzający mapy (czyli urzędnicy państwowi) nic nie wiedzieli. Zmiana ta nie odbyła się oczy-wiście jednego dnia, ale przyspieszyła od 1870 roku.

Historia gatunku ludzkiego liczy około dwustu pięćdziesięciu tysięcy lat. Lecz dopiero niedawno – jakieś dwanaście tysięcy lat temu – ludzie zaczęli żyć w strukturach osiadłych i państwowych. -- Krótka historia państw

Przytłaczająca większość naszej historii to historia życia bezpań-skiego19. Państwo nie jest wcale regułą, tylko wyjątkiem. Aberracją. Aby mogło zaistnieć, potrzebne są szczególne warunki, głównie eko-logiczne. Państwo bowiem wyrasta na bardzo specyf i cznym podłożu: monokulturze zbożowej

Z punktu wi-dzenia dawnego poborcy podatkowego najłatwiej zarządza się roślinami ziarnistymi (zwłaszcza ryżem), a najtrudniej korzeniami i bulwami”2

Najbardziej spektakularnym bezpaństwem na świecie był górzysty obszar pomiędzy współczesnym Laosem, Chinami, Indiami, Wietnamem i Birmą, zamieszkały przez sto milionów osób i zajmujący powierzchnię połowy dzisiejszej Unii Europejskiej, który przez ponad dwa tysiące lat pozostawał strefą poza nadzorem i dyscypliną22. Nikt go nigdy of i cjalnie nie nazwał, więc współcześni historycy mówią o nim Zomia – od słowa zomi, który w językach tybeto-birmańskich oznacza górala.

zbójem był ten, kto odmawiał roboty, kto nie chciał się poddać przymusowi pracy. „

Ludowe wędrówki prowadziły w każdym kierunku. Państwo było dziurawe, porowate. Jedyny wyjątek stanowiła Małopolska – jego serce – skąd uciekano, ale gdzie nie szukano szczęścia i poprawy losu -- Z Małopolski tylko uciekano

Historie ludowej walki o niepodległość zostały wymazane z of i cjal-nej historiograf i i, która starała się ukazać nieuchronność i stabilność struktur państwowych.

Utarło się przekonanie, że Polszcza stała się spichlerzem Europy. Ale to nieprawda. Eksport z Polszczy stanowił jeden do dwóch procent pro-dukcji zbożowej w Europie i był kroplą w morzu ówczesnego zapotrzebo-wania na żywność.

Wszystkie produkty, które przypłynęły z Azji do Europy przez cały rok 1800, można by dziś zmieścić na jednym kontenerowcu45.

Stąd brak utopijnego myślenia u polskich panów: horyzontem ich aspiracji nie było stworzenie jakiegoś innego świata, ale zachowa-nie – nieustannie zagrożonego – status quo.

Jedzenie podawane panu produkowano i przyrządzano lokalnie, lecz dodawano do niego egzotyczne przyprawy. To wystarczyło, aby odróżnić je od tego, co spożywali włościanie. Odrębność państwa mani-festowała się nie tylko w tym, że pan pracować nie musiał, bo go obsługi-wano, ale też w konsumpcji. Na całym świecie styl ten oddzielał panów od klas ludowych, nadając zarazem jedność klasie pańskiej -- Różnica klasowa w kuchni

Klasę ludową w jej całej mnogości, bez względu na to, jakim językiem mówiła, łączyła nienawiść do panów oraz pamięć o oceanie przemocy, który oddzielał arystokrację i lud na całym świecie.

Mityczne Białowodzie, Biełowodje, do którego tęsknili chłopi żyjący w państwie rosyjskim, obywało się bez żadnej władzy: -- Bialowodzie

Biełowodje, Eldorado, Kukania, Tatry, Dzikie Pola – krainy, które rozpalały ludową wyobraźnię, różniły się szczegółami; łączyło je to, że w przekonaniu klas ludowych urzeczywistniał się w nich egalitaryzm.

Jak bardzo zdeterminowani byli ??? powstańcy, świadczy chociażby fakt, że po serii niepowodzeń uznali, że lepiej szukać pomocy u muzułmańskich sąsiadów, niż pertraktować z Polakami.

Wiele wspólnot bezpańskich zakładali byli niewolnicy, którzy potem, na przykład w kolejnym pokoleniu, stawali się łowcami nie-wolników i dostarczali państwu żywy towar. Tak postępowali piraci – na własnych łajbach tworzyli egalitarne i solidarne mikrospołeczności, ale jednocześnie uczestniczyli w biznesie niewolniczym. Tak postę-powali Kozacy, którzy żyli etosem stepu, ale zarazem łasili się do pol-skich panów. Albo niewolnicy na Haiti, którzy po obaleniu panów dokręcili na plantacjach śrubę wyzysku.

Na tym polega cały paradoks bezpaństw: choć stoją w opozycji do państwa, to jednocześnie nie potraf i ą się bez niego obejść.

Koza-ków ujarzmić było najtrudniej. Dlatego stworzono rejestr, by wyłonić licencjonowaną przez panów i lojalną wobec Polszczy elitę kozacką

W wieku XIX Kozak nie będzie się już kojarzył ze swobodą i bezpańskim stylem życia, ale ze zbirem w bezwzględny sposób pacyf i kującym ludowe protesty.

Podróże Maćka nie są ani utopią, ani dystopią: to pastisz opowieści o krainie pieczonych gołąbków. Od samego początku wyprawy boha-ter chce coś zjeść, ale znajduje rzeczy albo obrzydliwe, albo niejadalne. Zdawać by się mogło, że napotkany zamek to właśnie wymarzona Kuka-nia, gdzie wszystko zrobione jest z kiełbas czy twarogu i gdzie mieszka dobry pan, który uraczy poczęstunkiem. Ale na chłopa czeka tam osta-tecznie tylko wiadro pomyj.

Po Rosji, pisał Michaił Sałtykow-Szczedrin, „chodziły wieści o sekcie »biegunów«, którzy szli od wsi, dążąc do grodu nie-biańskiego i ukrywając się przed prześladowaniem władz w stodołach -- Bieguni

Bieguni stworzyli, pisze historyk, „anarchistyczny ruch chłopski, który odrzucał wszelką zwierzchność: antychrystem ogłosili nie tylko króla i Kościół, ale także wszystkie prawa i regulacje rządowe, podatki i rekwizycje, rekrutów, wojsko, pieniądze, rodzinę, paszporty, rewizje”4.

W podobny sposób narodziła się herezja ariańska, która wstrząs-nęła fundamentami kompleksu folwarczno-patriarchalnego w drugiej połowie XVI wieku.

We współczesnej świadomości kołacze się stereotyp konserwatywnego, bogobojnego chłopa. Tak po części można by opisać Feliksa Boronia, urodzonego w 1802 roku w Galicji, który udał się w pieszą pielgrzymkę do Rzymu, by na własne oczy zobaczyć to, o czym słyszał z kościel-nej ambony. Ale w świat pchała go bardziej ciekawość niż religijność6. „Życie religijne szerokich rzesz mieszkańców wsi i małych miasteczek ???

było w XVII i XVIII wieku nadzwyczaj powierzchowne – zauważa histo-ryk. – W wielu paraf i ach chłopi nie znali najprostszych zasad religii”7.

Pańszczyźniacy woleli niedziele spędzać w kar-czmie niż w kościele. Jeśli szli na mszę, to z obowiązku. Niewiele z niej rozumieli, bo liturgię odprawiano po łacinie. T

Rozbrat między Kościołem a życiem codziennym dobrze ilustruje ta piosenka: „Nie będzie mnie Pan Bóg sądził – / Bom się dobrze oporządził. / Wsadziłem ją między pieńki – / Ona gruba, a ja cienki”9. Jeśli powtarzano sobie biblijne przy-powieści, to raczej w takiej formie: „Pokazał Adam Ewie / Parę jabłu-sek na drzewie, / Parę jabłusek na drzewie. / I onę gałązkę łysą, / Co przy niej jabłuska wisą”10. Jak zauważa historyk, „chłopska etyka sek-sualna w XVII–XVIII wieku była znacznie mniej rygorystyczna niż wzo-rzec propagowany przez duszpasterstwo […]. Chłopski system etyczny nie znał właściwie pojęcia »czystości« w znaczeniu seksualnym. […]

Od sochy do sochy / Niech trawa rośnie. / Nie dawaj picochy, / Aż ci porośnie”1

Na wsi panowała zasada: nie ma ciąży, nie ma problemu. Dawano młodzieży pełną swobodę w oddawaniu się

erotycznym przygodom, a dorośli udawali, że nic nie widzą, nic nie słyszą. Dyskrecja nie wynikała z pruderii, ale z uszanowania seksual-nej niezależności młodych. Dorośli wyrozumiale odnosili się także do wspólnego zamieszkiwania bez ślubu. „Rodzice – twierdzi historyk – bez większych obaw puszczali do karczmy swoje córki

Dopiero jeśli doszło do poczęcia dziecka, sprawa nabierała publicz-nego charakteru. Ale nie po to, by nierządna kobieta została ukarana, ale by stanąć w jej obronie. „

Władza nie tylko panów, ale i chłopskich ojców-despotów miała swoje granice. Była nią między innymi seksualność młodych.

Podstawowe założenia chrześcijaństwa są patriarchalne. Bóg to ojciec--pan, a wierni są dziećmi-sługami. To nie przypadek: istnieje bliskie po-krewieństwo między patriarchatem, instytucją niewolnictwa i religią monoteistyczną.

Życie bezpaństwowców było areligijne; w ich słowniku nie istniały takie pojęcia jak kapłan, posąg czy świątynia

To właśnie wtedy w krajobrazie polskiej wsi pojawiają się Boże Męki – przydrożne krzyże, pod którymi w kolejnych stuleciach wyko-nywano kaźń -- Polski kult miejsc kaźni

Baby guślarki, chcąc posiąść siłę czarownic, próbowały wygramolić się na krzyże, wsparłszy ręce o ziemię, a nogi podniósłszy do góry”19 -- Taniec na rurze

Człowiek, który posiadł jakiś język, posiadł pośrednio świat wyra-żony i zawarty w tym języku – pisano o procesie kolonizacji świado-mości. – Czarny z Antyli staje się coraz bielszy, czyli upodabnia się do prawdziwego człowieka, w miarę jak przyswaja sobie język fran-cuski […]. Skolonizowany wyrwie się z buszu tylko wtedy, kiedy przyswoi sobie wartości kulturowe metropolii”20

Dlatego ludy pod-bijane przez Europejczyków przyjmowały religię oraz język koloni-zatorów – bo tylko w nim można było wyrazić swój sprzeciw wobec obcej dominacji21. Władza narzuca nie tylko język panowania, ale i oporu.

Wszelka dusza mocy wyzszej podległa ma być […], a którzy się sprzeciwiają, sami sobie potępienie nabywają […]. Chcesz sie tedy nie bać zwierzchności? Czyń dobrze, a będziesz miał pochwałe od niej. […] Jeszcze mie spytasz, w ucisku swoim dokąd sie udać, ponieważ nie masz, kto by sprawiedliwość uczynił z panow naszych – odpowiedam: jeśli tak jest, wołajże do Pana Boga, a Pan Bóg wysłucha głos twój […]. Zapytasz mie, złym panom jeśli masz być posłuszny abo nie, odpowiedam z świętym Pawłem, iż i takim potrzeba posłuszeństwo oddać. Nie możesz być panem, tedy musisz mieć nad sobą pana”27. -- Posłuszeństwo

panoszcie -- Pan panoszy

Szermierze kompleksu folwarczno-patriarchalnego zakładali, że propaganda będzie skuteczniejsza, gdy wyjdzie z ust plebejskich. Dla-tego otwierano zdolnym chłopskim synom furtkę kościelnej kariery, by

Piotr Giezek z podlaskiego Goniądza, z pochodzenia włościanin, dzięki protekcji katolickich możnych wykształcił się na księ-dza we Włoszech. Ale już podczas studiów w Padwie przeszedł na stronę herezji, którą szerzył po powrocie do Polszczy. Następnie opuścił zbór kalwiński i stał się jednym z założycieli sekty arian. Ten, pisze historyk, „wychowanek przeludnionego i ubogiego Podlasia, który obserwował ostre kontrasty między żyjącą szumnie magnaterią a ubogą szlachtą podlaską i wzgardzonymi plebejami”, przeszedł nawrócenie, niczym Szaweł, tyle że na teologię społecznego wyzwolenia. „Zrzucił z siebie wytworną odzież dworzanina, przywdziewając skromny szary strój, a miast korda u boku przytroczył drewniany kostur, gdyż uważał, że nie należy nosić broni, którą można skrzywdzić bliźniego”28. -- Arianie

Piotr z Goniądza -- Arianin

Nuncjusz papieski ostrzegał pol-skiego króla, że „obalenie religii jest wstępem zazwyczaj do obalenia państwa”.

Szymon Budny uważał, że skoro pierwsi chrześcijanie „wszela-kie majętności i osiadłości mieli, domy, pola, niewolniki, niewolnice, a nawet i bogactwa”44, to znaczy, że i w Polszcze w XVI wieku duchow-nemu ariańskiemu nie można zabraniać ich posiadania.

Budny był więc plebejuszem, który stał na straży instytucji państwa

Apelowano też, „aby oni niewolnicy, którzy mają wierne pany, nimi nie gardzili”60. Ten, kto nie szanuje swojego ziemskiego pana, nie zasługuje na miano członka chrześcijańskiej wspólnoty. Jak ujął to Budny, parafrazując słowa Chrystusa: „Jeśli kto ku mnie idzie, a nienawidzi ojca swego i matki, i żony, i dzieci, i sióstr, a jeszcze i dusze swej, nie może być moim uczniem”61.

Nawet najbardziej radykalny z polskich Kościołów opowiedział się ostatecznie po stronie wykluwającego się właśnie, choć osadzo-nego na starożytnych fundamentach, kompleksu folwarczno-patriar-chalnego.

bracia szlachcice ulegali ple-bejskim ministrom, w zborze ceniono na równi chłopów, mieszczan i panów, szlachcianki poślubiały mieszczan i chłopowiczów, kobiety uczestniczyły w dysputach i walkach ideologicznych

Triumf ideologii patriarchalnej polegał nie tyle na tym, że stała się ona językiem władzy, że zrosła się ze światopoglądem klasy panującej, ile na tym, że przetrawiła ona również język oporu. Język ten perso-nif i kował to, co strukturalne: to nie państwo jest złe, ale zły bywa pan. Wystarczy zmienić okrutnika na kogoś porządnego, a wszystko bę-dzie dobrze. W ten sposób ideologia dobrego pana zwyciężyła z utopią o świecie bezpańskim. -- Ideologia dobrego pana

Grzegorz Paweł twierdził, że dusza jest szatańskim wymysłem76. Negując jej istnienie, plebejscy radykałowie stwierdzali, że człowiek to tylko ciało. Nie ma duszy, którą można kupczyć, którą można ukraść, którą jakiś pan, czy to dobry, czy zły, może wziąć w posiadanie. Zwró-cenie się ku cielesności było sposobem na opuszczenie patriarchalnego porządku.

Wespazjan Kochowski: „Wychodź swacho Babilonu, / Nierządnico wszeteczna, / Sarmackiego molu tronu, / Ojczyzny hańbo wieczna! / Fora ze dwora, precz z korony”103.

Narodziny i zmierzch herezji ariańskiej to okres przykręcania śruby pańskiego terroru. Gdy w 1592 roku kopacze i parobkowie pracujący w bocheńskiej kopalni soli odmówili pracy, po trzech dniach władze – w tym królewskie – uznały ich prawo do strajku oraz przychyliły się do postulatu zwiększenia płac. W 1690 roku analogiczny bunt wybuchł w kopalni w Wieliczce, ale reakcja państwa była zupełnie inna. Jan III Sobieski wysłał tam specjalną komisję oraz wojsko w celu pacyf i kacji protestu.

Nędza z Biedą z Polski idą

W Polszcze relacje między członkami rodzin były, jak w każdym społeczeństwie niewolniczym, naznaczone szorstkością. Panowała zasada wyrażona przez Raka: radź se sam albo zdychaj. Stąpano po grząskim gruncie

Szlachcic Piotr Świtkowski przytacza historię o chłopie, który pod nieobecność pana „przyorywał sobie co rok gruntu pańskiego”. Pew-nego dnia, „gdy raz na łące obcinał wierzbę, spadł z niej na pal […] i złamał sobie żebro”. Na łożu śmierci chłop wyznał, że gdyby nie okra-dał pana, „toby był nie przyszedł na owo nieszczęście”22. Wypadek nie był po prostu wypadkiem, ale boską karą za wcześniejsze działania. -- Literackie inspiracje dla chłopów

Tak na przykład poznałem po raz pierwszy zabawne przygody i psoty Janka Sowiźrzała, które naturalnie opowiadający żartowniś podawał za swoje dowcipne wymy-sły. Dopiero z czasem miałem się przekonać, że je znalazł w straga-nowym druku”23.

Pigoń: „W opowiadaniach [wło-ścian] nie brak wszelako i motywów wędrownych, wziętych każdo-razowo niekoniecznie z miejscowego przeżycia […]. Na przykład ten, że rozgniewany dziedzic kazał babom wieczór wspinać się na drzewa i w ciemności kukać jak kukułki, on zaś tymi głosami się kierując, strzelał w ich stronę z dubeltówki. Otóż wiadomo, że szczegół ten dawna i roz-powszechniona tradycja wiązała z osobą już to księcia Karola »Panie Kochanku« [Radziwiłła], […] już to srogiego dziwaka, starosty kaniow-skiego Mikołaja Potockiego

Dziedzic zmarzł na polowaniu; zastrzelił więc spo-śród nagonki jednego chłopa, a rozpruwszy mu brzuch, grzał sobie nogi w jego ciepłych wnętrznościach. I tę wersję słyszeć można w róż-nych stronach Polski, przywiązywaną każdorazowo do innego miejsco-wego dworu. Tymczasem, jeśli mię pamięć nie myli, rodowód jej jest późniejszy i… książkowy. Wywodzi się z Buckle’a czy Thierry’ego.

Im większym bajarz odzna-cza się zuchwalstwem i większą pewnością siebie, […] tym łatwiej osiąga on swój cel”30, p

Babki i matki straszyły dzieci od maleńkości, że za najmniejsze wykroczenie oddadzą je panu. Na hasło: „Pan idzie!”, dzieci momentalnie chowały się po kątach.

Wieś spokojna, wieś wesoła”: taka ref l eksja nasuwa się po przejrzeniu najważniejszego korpusu źródeł etnograf i cznych, jakim jest kilkadzie-siąt tomów ludowych opowieści, piosenek i anegdot zebranych przez Oskara Kolberga. Policzono nawet, że w tomie o Mazowszu „wesołym zajęciom, związanym przede wszystkim z czasem wolnym […], poświę-cone jest osiemdziesiąt cztery procent Kolbergowego obrazu wsi”. Z lek-tury można faktycznie wyciągnąć wniosek, że polski lud głównie pląsał. „Nie podliczamy tego bynajmniej w celu znęcania się nad bezcennym klasykiem – wyjaśnia antropolog. – Warto jednak uświadomić sobie, z jakich to przesłanek wyrastała pokaźna większość późniejszych lite-rackich (nie wspominając już o fi lmowych!) wizji wsi […]. W tej sie-lankowej atmosferze nawet Chrystus frasobliwy z wiejskich kapliczek stał się znakiem melancholii i zadumy, choć słowo »frasunek« (od nie-mieckiego: fressen – żreć, gryźć) jest dosłownym synonimem zgryzoty, a więc rozpaczy i bólu”1. -- Geneza sielankowego obrazu wsi

Mit wsi zgodnej i pogodnej wyrasta bezpośrednio z korzenia ideo-logii patriarchalnej. Jej sednem jest przeinaczenie: zamiana przemocy w pozory troski, wyzysku w opiekę -- Mit wsi spokojnej

Wiele wskazuje, że występowanie ciężkich i przewle-kłych stresów stawało się […] powodem nie tylko ewidentnego nasile-nia się w stosunku do średniowiecza chorób nerwowych i psychicznych, lecz między innymi »ucieczki w chorobę«, wmawiania sobie i otocze-niu, że choruje się na »kołtun«, »wapory«, że jest się »zaczarowanym« lub »zauroczonym«

Autoagresja jest nagminna w społeczeństwie zdominowanym przez niewolniczą pracę10. Można ją postrzegać jako rozwiązanie paradoksu odczłowieczenia. Żywy towar, ludzka maszyna, strzygoń – to wszystko chodzące sprzeczności, istoty niemożliwe. Jak strzygoniowi trzeba było odrąbać głowę, aby uśmierzyć jego duchowy ból, tak samobójstwo jest logicznym sposobem wydobycia się z niewolniczej matni – przez pogo-dzenie śmierci społecznej ze śmiercią biologiczną. -- Autoagresja

Ludowa praktyka muzy-kowania była demokratyczna. W przeciwieństwie do mieszczańskiej

kultury muzycznej z XIX i XX wieku podczas wiejskich zabaw nie ist-niało rozróżnienie na aktywnych muzyków i bierną publiczność. Gra-jących i śpiewających nie oddzielała scena, a publiczność nie musiała podczas występu zachowywać pełnej powagi ciszy, by jedynie po wszyst-kim nagrodzić ich oklaskami15.

Chłopi majętni nazbyt byli zaharowani w swym gospodarstwie, nie zostawało im czasu na nic więcej poza pracą w polu i zagrodzie. Natomiast biedni czy biedniejsi uprawiali wszelkie-go rodzaju wytwórczość rzemieślniczą, w tym artystyczną – kowalstwo, tkactwo, wyroby z drewna, gliny, papieru, słomy, trzciny, sitowia, korze-ni itd. Oni rzeźbili świątki, byli roznosicielami religijnych obrazów, olej-ków, uczestniczyli w wędrówkach fl isackich, bandoskich [robotników sezonowych] i »na Saksy« -- Tworzyli tylko biedni chłopi, bogaci nie mieli czasu?

Muzyka była taka jak życie pańszczyźniaków, przeganianych z gałęzi na gałąź. Ludowe muzykowanie, niczym kontrkultura, dawało szansę stworzenia enklawy swobody i niepodległości – takiej, która ist-nieje wyłącznie pomiędzy ludźmi, która rozpierzcha się w momencie, gdy każdy i każda rozchodzi się w swoją stronę. -- Rola muzyki


Tylkoć też tyle mojego, co przepiję – oto hasło rolnika polskiego”23.

Jednocześnie ustala się, że jednym z obowiązków poddańczych jest kupno u swojego pana rocznego kon-tyngentu wódki lub piwa.

picie do zwyczajów – na przykład za pomocą tak zwanego prawa lit-kupu. Głosiło ono, że transakcje zawierane między chłopami stają się ważne dopiero wtedy, gdy zostaną „przypite” w karczmie. Albo za po-mocą zwyczaju „stawiania” gorzałki urzędnikowi, gdy się coś chciało załatwić. Wódką też „wkupiano się w sąsiedztwo” – od nowych loka-torów pańszczyźnianych oczekiwano, że poczęstują sąsiadów alkoho-lem. Na wiele sposobów wprowadzano wódkę do życia codziennego, a lud został krok po kroku, jak ujął to antropolog, „wychowany do na-łogu”27.

. W latach 1844– 1855 setki tysięcy galicyjskich poddanych złożyły publiczną, uroczystą przysięgę, że przestaną pić. W niektórych obwodach zdecydowało się na to nawet trzy czwarte dorosłych45. Największą popularnością śluby cieszyły się na terenach górzystych, biedniejszych. Ruch ten ogarnął praktycznie całą Eurazję, a do Galicji przyszedł z Zachodu. -- Śluby abstynencji

Współczesne badania pokazują, że ta sama jednostka chorobowa może przebiegać odmiennie w różnych kulturach. Schizofrenicy z Ghany, Stanów Zjednoczonych oraz Indii słyszeli głosy. Ale głosy te mówiły im coś zupełnie innego51. Dla Amerykanów były kanonadą przemocy, a dla części schizofreników z Ghany i Indii – partnerem do rozmowy. Podobnie należy rozumieć kołtun: jako kulturową ekspresję depresji w Polszcze, depresji związanej z wszechogarniającą przemocą, z dramatem upodlenia i wykorzenienia

Dusza pańszczyźniana rozgościła się na dobre, zadomowiła się, mimo że wcale jej nie zapraszano. Krzyczy gdzieś w środku. Steruje członkami, wije się, wikła. Jest w każdej żyle, od pięt aż po czubek głowy. Nazywa się gościec. Krzczyca. Wił. Kołtun.

Projekt konfederacji chłopskiej. Zaczynała się słowami: „My, oby-watele Korony”7, a -- Powstanie hajdamackie

Wiosna Ludów z 1846–1848 roku, której trwałym śladem jest zniknięcie z polskiego krajobrazu symbolu tyrańskiej władzy panów i polskiego prawa – szubienic. -- Wiosna ludów znikają szubienice

Jędrzej Kitowicz relacjonował, że znajdowano ją u chłopów ru-skich, a wtedy jej właścicieli „śmiercią surową skarano, ćwiartując, pasy ??? z nich drąc, ręce smołą oblewane i pakułami okręcone paląc, a potem łby ucinając”13 -- Gdy znajdowano broń u chłopów

stwo, w latach 1022–103819. Jak czytamy w kronice napisanej wiek później, „powstali niewolnicy przeciw panom, wyzwoleńcy przeciw szlachcie, sami ogłaszając się panami, obracając tychże w niewole swą nawzajem, porywając ich żony i łoża tychże naj-nielitośniej sromocąc. Wyrzekłszy się prócz tego wiary katolickiej, czego bez zalania się łzami wypowiedzieć nie możemy, bunt podnieśli prze-ciw biskupom i kapłanom, a niektórych z nich, jakby dla wyróżnienia godności, pogładzili mieczem; niektórych zaś, jako zasługujących na śmierć podlejszą, ukamienowali”20. -- Pierwsze powstanie chłopskie

strajk górników z 1220 roku21. -- Pierwszy strajk w Polsce

W wieku XVII Polszcza praktycznie cały czas stoi w ogniu wojen klasowych. Ich epicentrum jest Ukraina, gdzie do starć dochodzi, jak już wiemy, praktycznie co kilka, kilkanaście lat. Również Podhale budzi się z letargu: walki z wojskiem pańskim mają miejsce w latach -- Wojny klasowe w Polsce

1596, 1625–1633, 1651 i 1669–1670. Na Lubelszczyźnie i w Krakowskiem bunty wybuchają w latach 1616 i 1617, na Rusi Czerwonej w roku 1622, a w starostwie lanckorońskim w 1670. Na Śląsku klasy wyrobnicze powstawały w latach 1668–1669, 1680, a następnie w kolejnym stuleciu: 1706–1713, 1722–1727, 1727–1730, 1749, 1764, 1766, 1799. W 1738 roku wybuchło powstanie na Mazowszu, a sercem buntu były Kurpie.

Jak donosił carski urzędnik, w kwietniu 1861 roku zbuntowały się i odmówiły odrabiania pańszczyzny 22 634 wsie, co stanowiło wówczas siedemnaście procent całego osadnictwa Króle-

Pańszczyzna nie została zniesiona, ale obalona.

Samo sformułowanie „zniesienie pańszczyzny” należy do słownika patriarchatu. Językiem władzy posługujemy się też, mówiąc o szla-checkich „powstaniach” i chłopskich „buntach”.

Jeśli chłopskie powstania przybierają większą skalę (czasem nawet większą od powstań pańskich), to nadaje się im inne nazwy, które z ni-czym się nie wiążą: jak rabacja, czyli powstanie galicyjskie z 1846 roku, albo koliszczyzna, czyli powstanie hajdamackie. -- Język hegemona

Jeszcze inna jest historia Kazimierza Pułaskiego, jednego z dowódców konfederacji barskiej oraz bohatera wojny o niepodleg-łość Stanów Zjednoczonych. Badania jego szkieletu wykazały, że był najprawdopodobniej osobą interpłciową – z biologicznymi cechami i mężczyzny, i kobiety, choć społecznie funkcjonował jako mężczyzna77. -- Pułaski hermafrodyta

zniesienie w 1807 roku jednego z elementów poddaństwa: niewoli osobistej

Chłopicki zapamiętani zostali w tradycji romantycznej jako postaci tra-giczne, które brały na swoje barki ciężkie brzemię beznadziejnej walki, ??? to w rzeczywistości stanęli oni wówczas przed jasnym i jednoznacznym wyborem: albo ojczyzna, albo pańszczyzna. I wyboru tego dokonali. -- Powstanie listopadowe

Doświadczeniem, które ukształtowało go raz na zawsze, zaszczepiło mu nienawiść do szlachty oraz pozwoliło zrozumieć odrębność ojczyzny ludowej od pańskiej, było wspomnienie: w wieku jedenastu lat widział, jak pan katuje jego ojca. -- Przeżycie kształtujące dla Deczyńskiego

Jak świat jest stary, tak stara jest różnica państwa i sług – czytamy w podręczniku dla służących z 1880 roku. – Tak też zostanie do skoń-czenia świata”1.

Przepisy regulujące pracę służących, powstałe w okresie Królestwa Polskiego, które weszły do polskiego korpusu prawnego po odzyskaniu niepodległości, „nakazywały bez-względne posłuszeństwo wobec panów, dopuszczały karę chłosty za większe przewinienia, a nawet pozwalały wyrzucić ciężarną na bruk”11. Zniesiono je w 1946 roku.

W pamiętniku opublikowanym w 1935 roku czytamy: „Kiedy matka nie mogła uporać się z niedostatkiem, musiała oddać mnie na służbę, a w domu pozo-stała tylko młodsza siostra. Poszedłem więc z węzełkiem pod pachą sprzedać pracę swych drobnych rąk za trochę okruchów chleba. Lata służby były dla mnie najcięższą szkołą życia. Przebywanie u chłopa nieco bogatszego, mogącego pozwolić sobie na kupienie najemnika, było bardzo przykre. -- Służba dzieci

Położenie czeladzi pogorszyło wraz z końcem pańszczyzny, bowiem służba u gospodarza nie była już etapem w życiu większości chłopów i chłopek, ale stała się przekleństwem tych, którzy znajdowali się na samym dnie hierarchii.

Chamstwo było tajem-nicą państwa – czytamy w powieści wydanej w 1937 roku. – Przeciw komu wuj poziewał, przeciw komu wsuwał w usta jedną więcej słodką truskawkę? Przeciw chamstwu, przeciw służbie swojej! Dlaczego nie podniósł upuszczonej papierośnicy? Aby służba mu ją podniosła. Czemu nas emablował z tak usilną kindersztubą, skąd tyle grzecznośc -- Gombrowicz

o właśnie sojusz ojców, trzymających swoje rodziny żelazną ręką, stał się zaczynem wspólnoty narodowej. Silne męskie ręce uścisnęły się na znak zgody, przypiły do siebie i machnęły na dawne krzywdy.

Na Litwie czasu głodu przedawano siebie samych lub członków swej rodziny.

Podobnie w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej proletariat wielkoprzemysłowy do niedawna w znacznych swoich odłamach miał postawę nie antykapita-listyczną, ale prokapitalistyczną, wobec tego, że każdy robotnik łudził się tam nadzieją, iż przy sprzyjających okolicznościach zostanie właś-cicielem fabryki”30.

Nawet w najbardziej dziś egalitarnych krajach skandynawskich osobom urodzonym w bied-nych rodzinach (należących do dolnych dziesięciu procent społecznej drabiny) wdrapanie się na poziom społecznego środka (def i niowa-nego jako zarabianie średniej krajowej) zajmuje od dwóch do trzech pokoleń. W Wielkiej Brytanii i USA potrzeba do tego pokoleń pięciu, w Niemczech i na Węgrzech – sześciu. Przebycie takiej drogi zabiera ponad sto pięćdziesiąt lat3.

Obecnie nierówności przewyższyły te z epoki antycznej, a majątek ośmiu najbogatszych mężczyzn na świe-cie jest większy niż majątek biedniejszej połowy ludzkości, czyli trzech i pół miliarda osób.

W Polsce klasa średnia również zajmuje centralne miejsce w debacie publicznej, choć przytłaczająca większość Polaków i Polek nie jest w stanie spełnić kryteriów wejściowych (na przykład zarobków), by się do tej klasy zaliczyć5.

Od czasów Steinbecka roz-bieżność ta jeszcze się pogłębiła: dziś to nie milionerzy, lecz miliarde-rzy są obiektem aspiracji. Jednocześnie przeciętne dochody albo stoją w miejscu, albo wręcz zaczęły spadać6.

Zastę-puje się je takimi, które budują klasowy kompleks: poczucie wstydu, że nie jest się miliarderem.

To dlatego, jak ujął to Padraic Kenney, w Polsce Ludowej nie było miejsca dla robotni-ków, tylko dla „byłych robotników”11. Podobnie nie było w niej miejsca dla chłopów, tylko dla „byłych chłopów”

Nic dziwnego, że ukazywało się wówczas wiele autobiograf i i opisu-jących transformację chłopów w „byłych chłopów”. Jedną z najchętniej czytanych i wielokrotnie wznawianych była wydana po raz pierwszy w 1946 roku książka Stanisława Pigonia Z Komborni w świat.

Symptomatyczne jest właśnie to, że nie chłopski, ale profesorski pamięt-nik uznano za ucieleśnienie losu milionów Polaków i Polek.

Jeden z najważniejszych rysów powojennego społeczeństwa stano-wiła sukcesywna i głęboka „sarmatyzacja kultury”14. Wcześniej klasy ludowe oraz elita zamieszkiwały inne światy i były tego w pełni świa-dome

Główne narzędzie „sarmatyzacji” polskiego społeczeństwa stano-wiły nie tylko powszechnie dostępne, drukowane w ogromnych nakła-dach książki, ale też masowe media: radio i telewizja. To dopiero w PRL-u Sienkiewicz w pełni zszedł pod strzechy.

To właśnie w kontekście budowy socjalistycznej klasy średniej należy odczytywać powojenny program badań nad dawną Polską, nazywaną od tego czasu coraz częściej Rzeczpospolitą szlachecką. Ówczesne spo-łeczeństwo – jak wielokrotnie powtarzali historycy – miał wyróżniać na tle innych krajów fakt, że szlachta, czyli grupa mająca prawa polityczne, stanowiła aż dziesięć procent populacji

Wytłumianie folwarcznej przeszłości nie stano-wiło wyłącznie efektu inteligenckiej „przemocy symbolicznej”, której celem było niedopuszczenie do zadośćuczynienia klasom ludowym za poniesione krzywdy. Stało się dziełem wspólnym: brały w nim udział obie strony dawnego konf l iktu, gdyż okazało się, że leży to w obopól-nym interesie. Z punktu widzenia potomków szlachty chodziło o zapew-nienie trwałości ich panowania: gładkie przejście od ideologii dobrego pana do ideologii dobrego państwa. Z punktu widzenia chłopskich potomków przemilczenie dawnych krzywd było ceną, jaką byli gotowi zapłacić za bezprecedensową mobilność społeczną. -- Wytłumianie pańszczyzny

Konsekwencje, jakie przyniosła pol-skiej wsi wódka, opisał znakomicie Józef Burszta w roku 195029. N

Podobnie myślał Kafka: „Szczególna, tajemnicza, może niebezpieczna, może zbawienna pociecha pisania: wyskakiwanie z szeregu zabój-ców”31.

Chłopi nie buntowali się, tylko uciekali albo pracowali byle jak” – czytamy nierzadko w opraco-waniach dotyczących polskiej wsi43. T

O ile szlachta znana jest ze swoich romantycznych czy idealistycznych pobudek, o tyle psychologia chłopa jest podobna do psychologii zwierzęcia: kieruje nim jedynie dbałość o swój wąsko pojęty interes, a czasami zaledwie potrzeba, żeby komuś innemu zrobić na złość (na przykład sabotując wykonywanie powin-ności pańszczyźnianych).

Miast soli Abd ar-Rahmana Munifa, -- Czyt.

Eric Wolf: jego Europa i ludy bez historii

Tak pisał o pańszczyźnie na przykład Bohdan Baranowski: rozdziały w jego książce Kultura ludowa xvii i xviii w. na ziemiach Polski Środkowej są tematyczne, związane czy to z jedzeniem, czy to z religijnością, czy to z pracą. Ich celem jest opis zwykłego, prze-ciętnego życia. Inny przykład to praca Feliksa Boronia pielgrzymka do historii, gdzie Stanisław Grodzisk

Kiedy o tym myślę, wciąż czuję obrzydzenie […] do świata, gdzie upokarza się ludzi jakby od niechcenia, i zachowany z tam-tych czasów wstręt do stosunków władzy i relacji hierarchicznych”.

Jako człowiek, który pomimo wysiłków nie mógł się wydo-stać z nędzy, do której go stale spychał egoizm szlachecki, Deczyński widzi w tym egoizmie zjawisko jedyne w swoim rodzaju

Źródłowym fi larem Chamstwa są dokumenty w rodzaju pamiętnika Deczyńskiego, jak również teksty takich osób jak Tomasz Nocznicki, Jakub Bojko, Jan Słomka czy Jan Rak, a także dwie „antropologiczne” ??? książki Adama Bućkiewicza, który wykonał „badania terenowe” pracu-jąc jako parobek w chłopskim gospodarstwie

W chwili, gdy odrzucamy kategorię „zacofania” i przestajemy myśleć o życiu w dawnej Polsce jako o feudalnym perpetuum mobile, wegetują-cym w całkowitej izolacji na marginesie ówczesnego świata (a taką wizję stworzył Witold Kula w swojej – najsłynniejszej – próbie teorii gospo-darki folwarczno-pańszczyźnianej), ukazuje się nam zupełnie nowy obraz. Zupełnie inaczej możemy też mówić o tym, jakie dziedzictwo pozostawiła nam ta przeszłość. Z jednej strony dawna Polska okazuje się krajem obcym, bardzo odległym, rządzącym się prawami zupeł-nie innymi niż te, które strukturalizują świat współczesny. Z drugiej – pewne cechy „feudalnych” społeczeństw, jak hierarchiczne i oparte na przemocy relacje władzy, łudząco przypominają społeczeństwa współ-czesne. Wektory ciągłości i nieciągłości przebiegają zupełnie inaczej, niż głosiła dwudziestowieczna nauka czy obiegowe teorie na temat „piętna folwarcznego” bądź „pańszczyźnianej mentalności”, które nazbyt często używane są dziś do tłumaczenia tego, co dzieje się w Polsce77. -- Odrzucenie zacofania

Odrzucenie kategorii „zacofania”

Bibliografia

  • Benjamin Franklin, Droga do bogactwa 1758

Przypisy

  1. Pobłocki, Chamstwo, s. 17
  2. Rauszer, Bękarty, s. 26
  3. Rauszer, Bękarty, s. 27
  4. Rauszer, Bękarty, s. 28
  5. Rauszer, Bękarty, s. 31
  6. Cyt. za: Rauszer, Bękarty, s. 32
  7. Cyt. za: Rauszer, Bękarty, s. 32
  8. Cyt. za. Rauszer, Bękarty, s. 33
  9. Rauszer, Bękarty, s. 33
  10. Rauszer, Bękarty, s. 35
  11. Rauszer, Bękarty, s.
  12. Rauszer, Bękarty, s.
  13. Rauszer, Bękarty, s.
  14. Rauszer, Bękarty, s.
  15. Rauszer, Bękarty, s.
  16. Rauszer, Bękarty, s.
  17. Rauszer, Bękarty, s.
  18. Rauszer, Bękarty, s.
  19. Rauszer, Bękarty, s.
  20. Rauszer, Bękarty, s.
  21. Rauszer, Bękarty, s.
  22. Rauszer, Bękarty, s.
  23. Rauszer, Bękarty, s.
  24. Rauszer, Bękarty, s.
  25. Rauszer, Bękarty, s.
  26. Rauszer, Bękarty, s.
  27. Rauszer, Bękarty, s.
  28. Rauszer, Bękarty, s.
  29. Rauszer, Bękarty, s.
  30. Rauszer, Bękarty, s.
  31. Rauszer, Bękarty, s.
  32. Rauszer, Bękarty, s.
  33. Rauszer, Bękarty, s.
  34. Rauszer, Bękarty, s.
  35. Rauszer, Bękarty, s.
  36. Rauszer, Bękarty, s.
  37. Rauszer, Bękarty, s.
  38. Rauszer, Bękarty, s.
  39. Rauszer, Bękarty, s.
  40. Rauszer, Bękarty, s.
  41. Rauszer, Bękarty, s.
  42. Rauszer, Bękarty, s.
  43. Rauszer, Bękarty, s.
  44. Rauszer, Bękarty, s.
  45. Rauszer, Bękarty, s.
  46. Rauszer, Bękarty, s.
  47. Rauszer, Bękarty, s.
  48. Rauszer, Bękarty, s.
  49. Rauszer, Bękarty, s.
  50. Rauszer, Bękarty, s.
  51. Rauszer, Bękarty, s.
  52. Rauszer, Bękarty, s.
  53. Rauszer, Bękarty, s.
  54. Rauszer, Bękarty, s.
  55. Rauszer, Bękarty, s.
  56. Rauszer, Bękarty, s.
  57. Rauszer, Bękarty, s.
  58. Rauszer, Bękarty, s.
  59. Rauszer, Bękarty, s.
  60. Rauszer, Bękarty, s.
  61. Rauszer, Bękarty, s.
  62. Rauszer, Bękarty, s.
  63. Rauszer, Bękarty, s.
  64. Rauszer, Bękarty, s.
  65. Rauszer, Bękarty, s.
  66. Rauszer, Bękarty, s.
  67. Rauszer, Bękarty, s.
  68. Rauszer, Bękarty, s.
  69. Rauszer, Bękarty, s.
  70. Rauszer, Bękarty, s.
  71. Rauszer, Bękarty, s.
  72. Rauszer, Bękarty, s.
  73. Rauszer, Bękarty, s.
  74. Rauszer, Bękarty, s.
  75. Rauszer, Bękarty, s.
  76. Rauszer, Bękarty, s.
  77. Rauszer, Bękarty, s.
  78. Rauszer, Bękarty, s.
  79. Rauszer, Bękarty, s.
  80. Rauszer, Bękarty, s.
  81. Rauszer, Bękarty, s.
  82. Rauszer, Bękarty, s.
  83. Rauszer, Bękarty, s.
  84. Rauszer, Bękarty, s.
  85. Rauszer, Bękarty, s.
  86. Rauszer, Bękarty, s.
  87. Rauszer, Bękarty, s.
  88. Rauszer, Bękarty, s.
  89. Rauszer, Bękarty, s.
  90. Rauszer, Bękarty, s.
  91. Rauszer, Bękarty, s.
  92. Rauszer, Bękarty, s.
  93. Rauszer, Bękarty, s.
  94. Rauszer, Bękarty, s.
  95. Rauszer, Bękarty, s.
  96. Rauszer, Bękarty, s.
  97. Rauszer, Bękarty, s.
  98. Rauszer, Bękarty, s.
  99. Rauszer, Bękarty, s.
  100. Rauszer, Bękarty, s.
  101. Rauszer, Bękarty, s.
  102. Rauszer, Bękarty, s.
  103. Rauszer, Bękarty, s.
  104. Rauszer, Bękarty, s.
  105. Rauszer, Bękarty, s.
  106. Rauszer, Bękarty, s.
  107. Rauszer, Bękarty, s.
  108. Rauszer, Bękarty, s.
  109. Rauszer, Bękarty, s.
  110. Rauszer, Bękarty, s.
  111. Rauszer, Bękarty, s.
  112. Rauszer, Bękarty, s.
  113. Rauszer, Bękarty, s.
  114. Rauszer, Bękarty, s.
  115. Rauszer, Bękarty, s.
  116. Rauszer, Bękarty, s.
  117. Rauszer, Bękarty, s.
  118. Rauszer, Bękarty, s.
  119. Rauszer, Bękarty, s.
  120. Rauszer, Bękarty, s.
  121. Rauszer, Bękarty, s.
  122. Rauszer, Bękarty, s.
  123. Rauszer, Bękarty, s.
  124. Rauszer, Bękarty, s.
  125. Rauszer, Bękarty, s.
  126. Rauszer, Bękarty, s.
  127. Rauszer, Bękarty, s.
  128. Rauszer, Bękarty, s.
  129. Rauszer, Bękarty, s.
  130. Rauszer, Bękarty, s.
  131. Rauszer, Bękarty, s.
  132. Rauszer, Bękarty, s.
  133. Rauszer, Bękarty, s.
  134. Rauszer, Bękarty, s.
  135. Rauszer, Bękarty, s.
  136. Rauszer, Bękarty, s.
  137. Rauszer, Bękarty, s.
  138. Rauszer, Bękarty, s.
  139. Rauszer, Bękarty, s.
  140. Rauszer, Bękarty, s.
  141. Rauszer, Bękarty, s.
  142. Rauszer, Bękarty, s.
  143. Rauszer, Bękarty, s.
  144. Rauszer, Bękarty, s.
  145. Rauszer, Bękarty, s.
  146. Rauszer, Bękarty, s.
  147. Rauszer, Bękarty, s.
  148. Rauszer, Bękarty, s.
  149. Rauszer, Bękarty, s.
  150. Rauszer, Bękarty, s.
  151. Rauszer, Bękarty, s.
  152. Rauszer, Bękarty, s.
  153. Rauszer, Bękarty, s.
  154. Rauszer, Bękarty, s.
  155. Rauszer, Bękarty, s.
  156. Rauszer, Bękarty, s.
  157. Rauszer, Bękarty, s.
  158. Rauszer, Bękarty, s.
  159. Rauszer, Bękarty, s.
  160. Rauszer, Bękarty, s.
  161. Rauszer, Bękarty, s.
  162. Rauszer, Bękarty, s.
  163. Rauszer, Bękarty, s.
  164. Rauszer, Bękarty, s.
  165. Rauszer, Bękarty, s.
  166. Rauszer, Bękarty, s.
  167. Rauszer, Bękarty, s.
  168. Rauszer, Bękarty, s.
  169. Rauszer, Bękarty, s.
  170. Rauszer, Bękarty, s.
  171. Rauszer, Bękarty, s.
  172. Rauszer, Bękarty, s.
  173. Rauszer, Bękarty, s.
  174. Rauszer, Bękarty, s.
  175. Rauszer, Bękarty, s.
  176. Rauszer, Bękarty, s.
  177. Rauszer, Bękarty, s.
  178. Rauszer, Bękarty, s.
  179. Rauszer, Bękarty, s.
  180. Rauszer, Bękarty, s.
  181. Rauszer, Bękarty, s.
  182. Rauszer, Bękarty, s.
  183. Rauszer, Bękarty, s.
  184. Rauszer, Bękarty, s.
  185. Rauszer, Bękarty, s.
  186. Rauszer, Bękarty, s.
  187. Rauszer, Bękarty, s.
  188. Rauszer, Bękarty, s.
  189. Rauszer, Bękarty, s.
  190. Rauszer, Bękarty, s.
  191. Rauszer, Bękarty, s.
  192. Rauszer, Bękarty, s.
  193. Rauszer, Bękarty, s.
  194. Rauszer, Bękarty, s.
  195. Rauszer, Bękarty, s.
  196. Rauszer, Bękarty, s.
  197. Rauszer, Bękarty, s.
  198. Rauszer, Bękarty, s.
  199. Rauszer, Bękarty, s.
  200. Rauszer, Bękarty, s.
  201. Rauszer, Bękarty, s.
  202. Rauszer, Bękarty, s.
  203. Rauszer, Bękarty, s.
  204. Rauszer, Bękarty, s.
  205. Rauszer, Bękarty, s.
  206. Rauszer, Bękarty, s.
  207. Rauszer, Bękarty, s.
  208. Rauszer, Bękarty, s.
  209. Rauszer, Bękarty, s.
  210. Rauszer, Bękarty, s.
  211. Rauszer, Bękarty, s.
  212. Rauszer, Bękarty, s.
  213. Rauszer, Bękarty, s.
  214. Rauszer, Bękarty, s.
  215. Rauszer, Bękarty, s.
  216. Rauszer, Bękarty, s.
  217. Rauszer, Bękarty, s.
  218. Rauszer, Bękarty, s.
  219. Rauszer, Bękarty, s.
  220. Rauszer, Bękarty, s.
  221. Rauszer, Bękarty, s.
  222. Rauszer, Bękarty, s.
  223. Rauszer, Bękarty, s.
  224. Rauszer, Bękarty, s.
  225. Rauszer, Bękarty, s.
  226. Rauszer, Bękarty, s.